piątek, 28 lutego 2014

Więzy krwi 9

-Aaron ocknij się. Jesteś nam potrzebny.
Delikatne szturchnięcie w ramie sprawiło, że powieki mężczyzny zadrgały.
-Obudź się brachu, czas wrócić do świata żywych! Już dość leżałeś.
Aaron otworzył oczy, jasne światło oślepiło go powodując łzy. Jęknął. Usłyszał szybkie kroki, małe dłonie otarły jego policzki.
-Jak dobrze, że się obudziłeś.- Głos Cecil był cichy i spokojny.- Musisz się o czymś dowiedzieć, ty...
Drzwi otworzyły się z hukiem.
-Radze ci Cecil nie denerwować go zbytnio. Jego serce jest osłabione.
-Nie możesz go trzymać w niewiedzy!
Vivien popatrzyła na nią jadowitym wzrokiem.
-To ja decyduje co mogę a co nie. A tymczasem proponuję ci wyjść. -Strzeliła palcami- Szybko.
Cecil prychnęła, pociągnęła Jima za rękę i wyszła trzaskając drzwiami. Furia płonęła jej w oczach.
Vivien przygładziła swoje długie czarne włosy i podeszła do łóżka Aarona.
-Dzień dobry Aaron. Jak się spało?- Położyła dłoń na jego ręce, przeszły go zimne wibracje.
-Dobrze, dziękuję.- Wyrwał rękę z jej chłodnego uścisku.
Rozejrzał się po pomieszczeniu. Światło przenikało przez duże okna sięgające podłogi, spadając oślepiającymi plamami na kamienną posadzkę. Odgarnął brązowe kosmyki z twarzy, kilkudniowy zarost zakuł go w dłoń.
Usiadł gwałtownie na łóżku, czarny koc zsunął się odsłaniając nagi tors. Popatrzył z przerażeniem na Vivien.

-Co ty mi zrobiłaś?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz bardzo dziękujemy.
Możecie tu umieszczać swoje opinie nt. Krwawej strzały i wskazówki.