sobota, 29 marca 2014

Więzy krwi 10

Jego wybuch spotkał się z chłodnym spokojem kobiety.
-Coś jest nie tak? Medycy źle złożyli kość?
-Wiesz dobrze o co mi chodzi, była rozerwana, a teraz... nie ma nawet szramy. To czary?
Vivien wstała. -To nie czary. To nauka.- Jej tatuaże zafalowały, gdy uśmiechnęła się do niego.
-Odpocznij, przyjdę po ciebie wieczorem.
Śledził ją wzrokiem aż do drzwi. Gdy je otworzyła mignęła mu rozwścieczona twarz siostry. Usłyszał ciche warknięcie, które równie dobrze mogło być wyjątkowo niemiłym słowem. Drzwi zamknęły się z cichym kliknięciem.
Aaron odczekał chwilę aż kłótnia kobiet oddaliła się od drzwi. Wstał z łóżka i podbiegł do drzwi, pociągnął za klamkę. Okazały się zamknięte na klucz, zaklął siarczyście. Podszedł do jednego z okien, otworzył pociągając za jedno z dużych skrzydeł. Powitały go krzyki dużych, drapieżnych ptaków. Wszedł na szklany taras, pod jego bosymi stopami kiwały się majestatycznie czubki iglastych drzew. Rozejrzał się wokoło, próbując dowiedzieć się gdzie się znajduje, wszędzie, aż po horyzont falował zielony ocean. Jeden z czarnych ptaków unoszący się nad lasem wylądował na metalowej balustradzie. Popatrzył na niego czarnym, lśniącym okiem. Kłapnął masywnym dziobem i podskoczył lądując bliżej Aarona. Rozłożył skrzydła, by utrzymać równowagę. Nagły podmuch wiatru sprawił, że okno zamknęło się z hukiem. Ptak odleciał z gniewnym furkotem skrzydeł.

2 komentarze:

Za każdy komentarz bardzo dziękujemy.
Możecie tu umieszczać swoje opinie nt. Krwawej strzały i wskazówki.