***
- Słuchać zgrajo niedomyta. Macie milczeć i iść za mną.-
Marin i trojka pozostałych została zaprowadzona do pomieszczenia pełnego pary z
wielką balia po środku. W rogu pokoju stał stół z przyborami do strzyżenia.
-Rozbierać się i do wody, już! – mężczyzna zaczekał aż
chłopcy zaczną się rozbierać i wyszedł. Spojrzeli po sobie.
- Już nie lubie tego faceta.
- Kto to w ogóle był?
Marin się zamyślił. – Słyszałem, że to dowódca jednego z
oddziałów.
Jeremi się zaśmiał. – Dowódca miałby prowadzić nas was do
łaźni? Nie jesteśmy nikim ważnym.
Marin popatrzył na niego na niego swoimi niebieskimi oczami.
– Kto tak powiedział? – zapadła niezręczna cisza. Mat i Regie patrzyli na nich
nie wiedząc co powiedzieć.
- Wiecie co chłopaki przydałoby się już wskoczyć do tej
wody.- Regie spojrzał na pachnące mydliny -Wygląda kusząco.
Marin spojrzał na chłopaka. – Masz rację. Dobra jeśli chcemy
zacząć tę naukę na poważnie, jeśli w ogóle coś chcemy zacząć to najwyższy czas
się do tego przygotować.
Mówiąc to podszedł do
balii i wspiął się na jej brzeg. Chłopcy poszli w jego ślady.
***
Marin patrzył melancholijnie na brud miedzy palcami jego
ręki.- Coś ty taki smutny. Ciesz się, zaczyna się nowy etap twojego
życia.-Jeremi był wyraźnie podekscytowany.
Marin westchnął. – Wiecie nigdy nie podejrzewałem, że znajdę się za murami tej wioski. Zawsze myślałem, że zostanę rolnikiem jak mój
ojciec.
– Mat popatrzył na niego poważnymi oczami.- Wielu z nas nie
podejrzewało. Lecz jak krew cię wzywa- spuścił smutno wzrok- to jesteś już
stracony.
Regie się roześmiał- Ale z was smutasy. Pomyślcie ile przygód
przed nami. Niebezpieczeństw. Kobiety będą lgnęły do nas jak muchy do miodu.
-Do ciebie chyba nie. Nikt nie lubi pryszczatych rudzielców.
Regie wstał.- Orzesz ty!- Ze śmiechem rzucił się na Jeremi
próbując podtopić go mydlinami. Ich zabawę przerwał dziewczęcy głos:
-Przepraszam. Kazano mi was przygotować na… - umilkła
speszona gdy piana opadła z Regiego i Jeremi odsłaniając nagość.- To może ja
zaczekam na zewnątrz aż się ubierzecie.- Uciekła czym prędzej, kryjąc rumieniec
na swej twarzy.
-No chłopaki niezłe wejście. – Marin oparł się wygodniej o
brzeg balii.- Na pewno was zapamięta.
-Mat zachichotał – Na pewno niektóre części. –Mat i Marin
chichocząc wyszli z wody i zaczęli się wycierać. Jeremi i Regie podali sobie
dłonie na zgodę i wyszli z balii dając sobie nawzajem kuksańce. Jeremi rzucił
ręcznik Regiemu
-Widzieliście tą dziewkę? Takich kształtów w mojej wiosce
nie uświadczysz.-westchnął- Ciekawe czy jest komuś obiecana.
Marin ubrał odzienie, które leżało na drewnianej ławie,
szorstka koszula i brązowe spodnie drapały go niemiłosiernie. – Cholernie
niewygodne ubranie, drapie jak diabli.
Mat się zaśmiał- Wolałbyś jechać bez spodni na oklep? Czy
usiąść na Havilis? –
Marin się zastanowił
–Biorąc pod uwagę, że Havilis ma ostre kolce i parzy to wybrałbym jazdę na
koniu.
Jeremi popatrzył na Mata- Dobry wybór. Havilis śmierdzi
zgniłą kapustą.
-A co wąchałeś?
Regie podszedł do ubrań poukładanych równiutko na ławie.-
Wąchał a jakże. Pewnie jeszcze jadł.
Jeremi się najeżył – Niech cie tylko złapie.
Marin ignorując bijących się chłopców podszedł do drzwi.
Wyjrzał za nie. Nieopodal pod ścianą stała dziewczyna. Uśmiechnął się do niej.
– Już możesz wejść eee…
- Dziewczyna zbliżyła się do niego. – Vanity
Marin przełknął ślinę
i oderwał wzrok od jej ściśle przylegającej sukienki. –Tak Vanity… Ja nazywam
się Marin.- podał jej dłoń. Uścisnęła ja uśmiechnęła się do niego. Chłopak
otworzył szerzej drzwi. Do uszu dziewczyny doszedł głos szamotaniny i
tłumionego śmiechu. Uśmiechnął się przepraszającą. Dziewczyna minęła go i
weszła do izby.- Mam was przygotować na spotkanie z Nauczycielami. Usiądźcie
proszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każdy komentarz bardzo dziękujemy.
Możecie tu umieszczać swoje opinie nt. Krwawej strzały i wskazówki.