piątek, 7 czerwca 2013

Experimentum crusis cz.2



Pół idąc pół wlokąc się parliśmy przed siebie. Od pewnego czasu nasłuchiwałem dźwięków charakterystycznych dla pogoni, ale nic nie usłyszałem. Zwolniłem trochę.
Sebastian na wpół przytomny zwalił się na mnie całym ciężarem. Ramię piekło mnie niemiłosiernie, ale szliśmy dalej. Kurz unoszący się z pylistej drogi wdzierał się do oczu i gardła.
***
-Już…nie mogę.
Jęknąłem. Całe ciało mnie bolało. Szturchnąłem przyjaciela.
-Pomógłbyś mi trochę, co?
Sebastian nie odpowiedział. Już dawno zemdlał. Szczęściarz. Zostawił mnie samego w tym szambie.
Nie zauważyłem sporego kamienia, który stał na mojej drodze. Całym ciałem rąbnąłem o ziemie. Seba dodał, co nieco od siebie.
Tego już było za wiele. Uderzyłem ze złością pięścią o ziemie.
-Seba, cholera jasna! Ocknij się wreszcie. Słyszysz?!
Klnąc wygramoliłem się z pod niego. Odwróciłem go twarzą do siebie. Jak podejrzewałem –nie ocknął się. Kopniak w żebra tez nie pomógł. Z westchnieniem wziąłem jego rękę – uprzednio sprawdzając czy to nie ta zwichnięta – i zacząłem z oślim uporem ciągnąc go za sobą.
Po chwili pot wystąpił mi na czoło. Gdy drugi raz upadłem już się nie podniosłem. Pozwoliłem by ciężar mojego ciała przykuł mnie do ziemi.
Mocne słońce grzało mnie w plecy. Poczułem senność… powieki zaczęły mi ciążyć. Na wpół przytomny zobaczyłem w oddali samochód jadący w moją stronę. Zaśmiałem się. Było mi wszystko jedno. Miałem w nosie to, co się ze mną stanie. Pragnąłem tylko spać…
Zemdlałem.
***
-Cicho! Nie budźmy go.
Oślepił mnie snop jasnego, ostrego światła.
-Zamknij te drzwi Warren.
Ktoś podszedł do mojego łóżka.
-Co z nim?
-Chłopak ma udar.
-Wyjdzie z tego?
Zapadła niezręczna cisza. Niemal mogłem sobie wyobrazić ich miny.
-Jest bardzo osłabiony. Ta noc będzie decydująca.
Gdybym mógł mówić rozwiałbym ich wątpliwości. Jak na razie nie mogłem się nawet ruszyć.
-A, co z tym drugim?
Grupka oddaliła się ode mnie, ale nie za daleko, bo dalej słyszałem wyraźnie ich głosy.
Nie zwracałem szczególnej uwagi na to, co mówili. Jedyną czynnością, która usilnie próbowałem sprostać było podniesienie powiek. Jak na razie było to poza moją mocą. Zakląłem w duchu. Grupka ponownie zbliżyła się do mojego łóżka.
-Chłopak wydaje się silny.
Halo! Ja tu jestem!
-Jak już mówiłam ta noc zadecyduje o wszystkim.
-Oby mu się udało. Potrzebujemy nowych ludzi.
Znowu oślepiło mnie światło. Ktoś musiał otworzyć drzwi. Sądząc po ciszy jaka nastała wszyscy musieli wyjść.
Słyszałem jak gdzieś po mojej prawej stronie Sebastian ciężko oddycha.

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział, ale to pewnie już wiesz ;)
    To nowe opowiadanie wydaje się być genialne! Z niecierpliwością wyczekuję nowych części :D

    OdpowiedzUsuń

Za każdy komentarz bardzo dziękujemy.
Możecie tu umieszczać swoje opinie nt. Krwawej strzały i wskazówki.