czwartek, 13 czerwca 2013

Experimentum crusis cz.3

***
-Pić.
Ktoś odgarnął mi spocone włosy z czoła i przytknął kubek. Pociągnąłem duży łyk. Moje gardło przesuszone i pełne piasku zapiekło okropnie. Zakaszlałem wypluwając połowę wody.
-Spokojnie. Nie przemęczaj się.
Łatwo ci mówić. O Boże jak mi gorąco!
-Masz gorączkę. Przegrzałeś się na słońcu.
Dostałem dreszczy. Było mi zimno i ciepło zarazem. Upiorne uczucie.
-Nie bój się, drgawki miną
Cholera czy ona mi czyta w myślach?! Zaraz, zaraz… Ona?
Uniosłem powieki. Nie zobaczyłem za dużo, bo łzy przesłoniły mi widok.
-No proszę już Ci lepiej.
Chyba się uśmiechnęła. Nie byłem pewien, jedyne, co widziałem to zarys jej czekoladowej twarzy. Chciałem cos powiedzieć, ale moje spiechrznięte i pokrwawione usta uniemożliwiły mi to.
-Proszę, nie próbuj nic mówić. Nie ma potrzeby.
Zamknąłem oczy. Poczułem przemożną senność. Nie miałem siły się jej opierać…


Cisza, światło, ciemność, trzask. Otworzyłem oczy, znowu cisza na przemian ciemność i
ostry błysk, trzask. Wstałem z łóżka, trochę zakręciło mi się w głowie. By nie upaść wsparłem się o chłodną ścianę. Odetchnąłem głęboko raz, drugi, trzeci. Gdy poczułem się lepiej podszedłem do dużych, drewnianych drzwi, nacisnąłem zimną, ciężką klamkę. Drzwi ustąpiły bez oporu, cicho poruszyły się na naoliwionych zawiasach. Ostrożnie wyjrzałem na zewnątrz. Popatrzyłem w prawo, potem w lewo. Nikogo. Po chwili wahania wyszedłem na korytarz.
Sunąc ręką po ścianie szedłem w stronę drzwi na końcu korytarza. Z pod szpary sączyło się światło. Przyśpieszyłem trochę widząc jak ktoś porusza się na nimi. Byłem już kilka kroków od drzwi, gdy usłyszałem krzyk.
Zatrzymałem się raptownie, moja ręką była cała mokra. Przyjrzałem się jej dokładniej.
Krew.
Ktoś krzyknął znowu. Podbiegłem do drzwi. Otworzyłem je, nie zważając na to, że brudzę się cały krwią.
Była wszędzie: na ścianach, suficie, kałuże zalegały na posadzce. Po środku tego wszystkiego stał Sebastian. W dłoni trzymał okrwawiony nóż.
U jego stóp wykrwawiała się się ciemnoskóra dziewczyna. Jej warkoczyki nasiąknięte były krwią.
-Sebastian, co ty…
Odwrócił się do mnie. W jego oczach ujrzałem szaleństwo. Rzucił się na mnie i …


-Nie! Aaa!
-Przytrzymajcie go, bo sobie coś zrobi!
Rzucałem się jak szalony, resztki snu nie opuściły mnie jeszcze na dobre. Nie potrafiłem rozpoznać, co jest rzeczywistością, a co snem.
-Uspokój się. Oddychaj głęboko, to tylko sen.
Ktoś dotknął mojej ręki. Westchnąłem.
Czekoladowa dłoń. Popatrzyłem wyżej. Czekoladowa twarz w burzy czarnych, drobnych warkoczyków. Patrzyła na mnie z troską.
Przestałem się rzucać. Wpatrywałem się w dziewczynę z nadzieją, że jej twarz pomoże mi odpędzić się od koszmaru.
-Puśćcie go. Już mu lepiej.
Dwóch gości, którzy trzymali mnie dotychczas silno za ręce i nogi puściło mnie gwałtownie. Poczułem jak krew zaczęła docierać mi do kończyn.
Zapiekły.
Mruknęli coś do niej cicho i poszli.
-Czegoś Ci potrzeba? Wody?
Gdy nie odpowiedziałem westchnęła i nalała wody do kubka. Przytknęła mi go do ust. Gdy już się napiłem zapytała:
-Jak Ci na imię?
Jedyne, co zrobiłem to zacharczałem jak stary pies z gruźlicą.
No chłopie włączaj nawijkę! Jesteś w tym dobry! Motywując się tak wewnętrznie kilka minut. (Dziewczyna pewnie usłyszała niezły pokaz chrząknięć i kaszlnięć) Zdołałem wychrypieć czarujące zdanie:
-Jestem…Lou
Dziewczyna się uśmiechnęła.
-Miło mi Cię poznać Lou. Ja jestem Szell
-Jak muszelka tylko…
-Inaczej się pisze. Tak.
No chłopie to żeś się popisał. Brawo.
-A ten drugi to Sebastian.
Zapadłem się w posłaniu. Nie wiecie jak wykończyłem się tą rozmową. Słyszałem, że podryw jest męczący, ale żeby aż tak?!
Oddychałem ciężko kilka minut. Szell przyglądała mi się uważnie szukając jakiś niepokojących oznak z mojej strony. Gdy oddech mi się uspokoił dała mi jeszcze kilka łyków wody i podeszła do Sebastiana. Biedak był nadal nieprzytomny.
Zmieniła mu opatrunek na nodze i poprawiła poduszkę. Jej ruchy były pełne troski i czułości. Patrzyłem zafascynowany na jej postać. Gdy zauważyła mój wzrok uśmiechnęła się niepewnie. Na jej twarzy pojawił się rumieniec.
Dając jakąś naprędce wymyśloną wymówkę uciekła. Gdy się oddalała zdołałem zobaczyć na jej twarzy uśmiech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz bardzo dziękujemy.
Możecie tu umieszczać swoje opinie nt. Krwawej strzały i wskazówki.