Nemezis
przeciągnęła się na krześle.
– Na razie
wystarczy tego przesłuchania. Może wina?
-Chętnie.–
Marin sięgnął znudzony po kielich wypełniony czerwonym płynem. Przez najbliższe
trzy godziny Nemezis wypytywała go o jakiejś nieistotne dla niego rzeczy, które
skrupulatnie zapisywała na pergaminie.
-Po co jej wiedzieć ile mam rodzeństwa albo
czy kiedykolwiek złamałem nogę? – Westchnął zniecierpliwiony. Napił się
wina. Nie zdawał sobie sprawy, że znad kielicha dokładnie obserwuję go Nemezis.
Jej bystre oczy rejestrowały każdą emocje chłopaka.
-Powiedz mi…,
Czemu tu jesteś?
Marin popatrzył
na nią zdziwiony. –Przecież zostałem tu doprowadzony.
Nemezis machnęła ręką.- Nie o to
mi chodzi. Pytam, dlaczego chcesz zostać łowcą.
Marin się zamyślił.- Sam nie wiem. Czuje, że powinienem, coś
jakby mnie... przyzywa? Czułem niepokój, że muszę się tu udać.- Popatrzył na
nią- Czy to źle?
Nemezis spoglądała na niego zamyślona -Nie...Wręcz
przeciwnie.
Uśmiechnęła się do niego.- Dziękuję Ci za interesującą
rozmowę. Udaj się proszę teraz na korytarz. Tam czeka na ciebie mój sługa, on
zaprowadzi cię do pokoju rekrutów.
Marin ukłonił się i wyszedł. Nemezis siedziała jeszcze
zamyślona kilka minut. Po chwili wypiła jednym haustem wino i wyszła drzwiami
ukrytymi za czerwoną kotarą.
***
Marin spojrzał na swoich przyjaciół. Z ust Regiego wydobył
się jęk.
-Jak to dłużej potrwa to nic z nas nie zostanie.
Mat skoczył na łóżko.-Oj tam. Przesadzasz. Ja czuje się
doskonale.
Regie popatrzył na niego cierpiętniczym wzrokiem.-Wiesz, co?
Dziwny jesteś.
Marin zachichotał. Oparł się wygodniej o ścianie, pod którą
siedział.
-A ty, z czego się śmiejesz?
-Spójrzcie na siebie. Zachowujecie się jak małe
kociaki.
Jeremi podszedł do okna.-Co się dziwisz? Czterech chłopaków
i mały pokoik. To musi wróżyć kłopoty.
Marin kiwnął głową. Jego ta sytuacja też nie nastrajała
pozytywnie. Gdy sługa Nemezis zaprowadził go do pokoju. Zdziwił się, że na tak
małej przestrzeni ustawione zostały cztery łóżka. Na przeciwko było małe
okienko z brązową zasłonką. W jednym z kątów stało biurko i drewniane
krzesło z prostym oparciem. Sługa popatrzył na niego małymi oczkami, jego orli
nos przypominał Marinowi dziób drapieżnego ptaka.
-Rozgość się. Przyjdę po ciebie rano.
-A kolacja?- Marin zapytał z wahaniem. Gdy zobaczył wzrok
mężczyzny przeszedł go zimny dreszcz.
-Kolacja jest dla tych, którzy zasłużyli. A ty nic jeszcze
nie zrobiłeś, prawda?
Marin uśmiechnął się zawstydzony. Odskoczył gwałtownie, gdy
ten zamknął drzwi.
***
-Spokojnie Marin. Spróbuj jeszcze raz.
Marin pocił się i wysilał, lecz jego wysiłki szły na
marne.-Przepraszam Nauczycielko, ale nic nie czuje.
Uśmiechnęła się do niego.-Nikomu nie udało się jeszcze
wyczuć aury na początku szkolenia. Ważne jest żebyś próbował.
Marin kiwnął głową pocieszony. Pierwszym jego zadaniem na
początku szkolenia była próba zlokalizowania aury Nemezis. Nauczycielka wytłumaczyła
mu, że każda żywa istota posiada aurę- cienką, niematerialną powłokę okalającą
ciało.
-Codziennie będziemy próbować. Kiedyś ci się uda. Pocieszę
cię, gdy już nabędziesz tę umiejętność odpowiednio ćwicząc będziesz mógł poczuć
jej zapach, a nawet zobaczyć kolor.
Nemezis odeszła od okna i usiadła naprzeciwko Marina. Miała
dzisiaj na sobie niebieską szatę przewiązaną srebrną przepaską. Oparła dłoń na
policzku.
-Powiedz mi. Jak myślisz, po co uczysz się wyczuwać aurę?
Marin zmarszczył czoło w wyrazie skupienia. W końcu się
poddał.-Nie mam pojęcia.- Uśmiechnął się przepraszająco.
-Jak już wspominałam każde żywe ciało posiada aurę.
Czegokolwiek dana żywa istota dotknie pozostawia ślad swojej aury, swego
rodzaju pieczęć, która jest połączona cienką nicią z właścicielem. Powiedz mi
chłopcze. Jak wyśledzić wampira czy wilkołaka, gdy nie zostawia śladu i jest
śmiertelnie cichy?
Marinowi rozjaśniły się oczy w nagłym przebłysku
olśnienia.-Po aurze!
Kobieta uśmiechnęła się dumna z ucznia. -Otóż to. Po aurze.
Łowca musi się jednak śpieszyć gdyż pozostałość po aurze zostaje tylko do kilku
godzin.
- A jak najlepiej zabijać nieśmiertelnych?
Nemezis popatrzyła na niego uważnym wzrokiem.-O tym dowiesz
się w późniejszym czasie. Na razie zgłębiamy wiedze o aurach.
Wstała od stołu i zaczęła przechadzać się tam i z powrotem.
Zaczęła poważnym głosem: -Aura jest niepodzielną całością z ciałem, gdy
umieramy...
Marin zsunął się na krześle.- Zapowiada się długa lekcja.-Westchnął.
Nominuję cię do Liebster Blog Award, zerknij tutaj: http://dhampirka.blogspot.com/2013/07/libster-blog-award-pytania.html
OdpowiedzUsuń