piątek, 20 grudnia 2013

Więzy krwi 4

-Pomóż mi! Musimy się śpieszyć, nie chce wylądować w lokalnym więzieniu.
Aaron popatrzył z dezaprobatą na wysokiego, przystojnego mężczyznę.
-Te romanse kiedyś cię pogrążą.
-Ale jakie romanse. Ha! Przyjacielu, watro było.- Uśmiechnął się do Aarona i zamaszystym ruchem zasunął suwak torby.
-Warto czy nie warto skutek jest taki, że zbiry tatusia twojej panny szukają cię po mieście.
Jim z nonszalancją wygładził włosy.
-Byłem w gorszych opałach. Gdzie twoja siostra?
-Na dole.
Jim wziął swoją torbę, pogasił światła hotelowego pokoju i zszedł w ślad za Aaronem do holu. Cecil na ich widok wstała z fotela i podeszła do brata. Spojrzała na Jima.
-Och droga Cecil. Jak zwykle coraz piękniejsza.- Ucałował ją w dłoń.
-Daruj sobie te bajeczki.- Chłodnym tonem zbyła go, lecz Jim, koneser kobiet uśmiechnął się zniewalająco i poprawił pasek torby. Cecil zlustrowała go dokładnie. Gdy jej oczy zatrzymały się na torbie zapytała:
-Przed kim tym razem?
-Przed ludźmi konsula.
Cecil machnęła ręką i z dezaprobatą popatrzyła na brata.
-Gdzie teraz?
-Do hangaru, tam czeka samolot.
Jim wyprężył się dumnie: - To mój. Jedna wytworna dama dała mi go w prezencie.
-Nie taka wytworna jak się z tobą przespała.
Jim syknął.- Takie zjadliwe słowa z ust takiej słodkiej istotki nie przystoją. Tss, zostaw swój żar na później.
-Idiota.
Ukłonił się głęboko. -Do usług.
Aaron popatrzył na nich niespokojnie. Jego but wystukiwał jakiś niespokojny rytm.
-Chodźmy, nie chce tu dłużej zostać.

Szybko wyszli na dwór. Ciepłe powietrze uderzyło ich w twarz zalewając płuca i wyciskając pot z czoła. Nie bacząc na niedogodności skierowali się w stronę odległych, dużych budynków stojących na krańcach miasta. Drogę wśród ciemnej nocy oświetlały im ustawione co kilka metrów marne lampy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz bardzo dziękujemy.
Możecie tu umieszczać swoje opinie nt. Krwawej strzały i wskazówki.