-Pomóż
mi! Musimy się śpieszyć, nie chce wylądować w lokalnym więzieniu.
Aaron popatrzył z dezaprobatą na wysokiego, przystojnego mężczyznę.
-Te
romanse kiedyś cię pogrążą.
-Ale
jakie romanse. Ha! Przyjacielu, watro było.- Uśmiechnął się do Aarona i
zamaszystym ruchem zasunął suwak torby.
-Warto
czy nie warto skutek jest taki, że zbiry tatusia twojej panny szukają cię po
mieście.
Jim z
nonszalancją wygładził włosy.
-Byłem w
gorszych opałach. Gdzie twoja siostra?
-Na dole.
Jim wziął
swoją torbę, pogasił światła hotelowego pokoju i zszedł w ślad za Aaronem do
holu. Cecil na ich widok wstała z fotela i podeszła do brata. Spojrzała na
Jima.
-Och
droga Cecil. Jak zwykle coraz piękniejsza.- Ucałował ją w dłoń.
-Daruj
sobie te bajeczki.- Chłodnym tonem zbyła go, lecz Jim, koneser kobiet
uśmiechnął się zniewalająco i poprawił pasek torby. Cecil zlustrowała go
dokładnie. Gdy jej oczy zatrzymały się na torbie zapytała:
-Przed
kim tym razem?
-Przed
ludźmi konsula.
Cecil
machnęła ręką i z dezaprobatą popatrzyła na brata.
-Gdzie
teraz?
-Do
hangaru, tam czeka samolot.
Jim
wyprężył się dumnie: - To mój. Jedna wytworna dama dała mi go w prezencie.
-Nie taka
wytworna jak się z tobą przespała.
Jim syknął.-
Takie zjadliwe słowa z ust takiej słodkiej istotki nie przystoją. Tss, zostaw
swój żar na później.
-Idiota.
Ukłonił
się głęboko. -Do usług.
Aaron
popatrzył na nich niespokojnie. Jego but wystukiwał jakiś niespokojny rytm.
-Chodźmy,
nie chce tu dłużej zostać.
Szybko
wyszli na dwór. Ciepłe powietrze uderzyło ich w twarz zalewając płuca i
wyciskając pot z czoła. Nie bacząc na niedogodności skierowali się w stronę
odległych, dużych budynków stojących na krańcach miasta. Drogę wśród ciemnej
nocy oświetlały im ustawione co kilka metrów marne lampy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każdy komentarz bardzo dziękujemy.
Możecie tu umieszczać swoje opinie nt. Krwawej strzały i wskazówki.