***
-Gdzie jedziemy? Do twojej wioski? Będę szczęśliwa móc
zobaczyć miejsce twojego dzieciństwa. Nie musisz się martwić, łowcy nie
dowiedzą się niczego… Nie powiem im choćby nie wiem, co.
-Nie jedziesz ze mną.
-Co?
Eleni zatkało. Nagle jej dobry humor gdzieś uleciał.
-Jak to? Co takiego zrobiłam, że nie mogę…
Przerwał jej.
-Ty nic, ale tobie mogą coś zrobić. Nie wiem czy zdajesz
sobie sprawę, jakie są wilkołaki. Nie wszyscy są tacy jak ja czy Szenue.
Popatrzyła na niego. Szenue wyczuwając jej wzrok podniósł
głowę. Szybko odwróciła się z powrotem i pogoniła trochę konia by zrównać się z
Horiszjo.
Chociaż nigdy nie jeździła konno, tę klacz prowadziło się
wspaniale. Była posłuszna na każde nawet najbardziej nieporadne polecenia
Eleni. Nazwała ją Złocistą ze względu na piękne zabarwienie klaczy.
-W takim razie gdzie mnie zabierasz?
-Do mojego bardzo dobrego przyjaciela. Ma wielki dom w
mieście zwanym Minos. Będziesz tam miała luksusy, jakich nie miałaś w wiosce.
-Myślisz, że tylko na tym mi zależy? Pytałeś mnie w ogóle o
zdanie, co ja na ten temat myślę?
Mina Horiszjo była zacięta.
-Nie mam, co z tobą zrobić. Takie rozwiązanie sprawy
wydawało mi się najrozsądniejsze.
Eleni prychnęła.
-Jestem już dorosła, mogę za siebie odpowiadać.
-Już te słowa świadczą, że jest inaczej.
-A niech Cię Horiszjo!
Ze złością spięła konia do galopu. Chciała pobyć trochę
sama, z dala od irytującego ją wilkołaka.
-Ibrahimie jedź za nią.
Chłopak kiwnął głową i pojechał za dziewczyną.
***
-Eleni! –Wskazał palcem- Popatrz!
Obrażona dziewczyna od niechcenia spojrzała we wskazanym
kierunku. Jej oczom ukazał się nieznany dotąd widok.
-Co to jest?
Horiszjo uśmiechnął się tajemniczo.
-Minos.
-To jest miasto?
Zdziwiona Eleni przyjrzała się uważniej. Za nic w świecie
nie podejrzewałaby, że ta dziwna, prostokątna budowla na horyzoncie jest
miastem.
-Rozumiem twoje zdziwienie. Minos zbudowane jest na ruinach
starej warowni, jeszcze teraz można znaleźć wiele podziemnych tuneli i starych
budowli.
-To musi być niezwykłe, mieszkać na kurhanie starych czasów.
Horiszjo spoważniał, jego wzrok spowiła mgła.
-Otóż to Eleni.
Spiął konia do kłusa, Eleni zrobiła to samo. Gdy go dogoniła
powiedział:
-Wieczorem będziemy w mieście.
Jechali w milczeniu kila minut. Eleni nie smuciła się
rychłym rozstaniem. Jeszcze do teraz wrzał w niej tłumiony gniew. By odegnać
myśli od drażliwych tematów zapytała:
-Dlaczego twoja wataha nie poszła z nami?
-Ponieważ wzbudzalibyśmy niepotrzebne zainteresowanie. Już
teraz wiele ryzykuje jadąc z tobą.
Dziewczyna się zamyśliła.
-To, dlaczego do mojej wioski wjechaliście wszyscy?
Uśmiechnął się i popatrzył na nią czarnymi oczami. Eleni
zaparło dech w piersiach od tego widoku.
-Twoja wioska jest mała, nie przyciąga uwagi.
-A mimo wszystko nas znaleźli.
Horiszjo przytaknął. Dziewczyna z rumieńcami na twarzy
zapytała:
-Dlaczego twoje oczy zmieniają kolor?
-Co?
-No pytałam…
-Wiem, o co pytałaś. Zdziwiłem się tylko, że zwróciłaś na to
uwagę. Nie wiele ludzi to zauważa.
-Mówisz tak jakbyś nie był jednym z nich.
-Bo nie jestem.
Ta krótka odpowiedź zmieszała Eleni. Już nic więcej nie
mówiła. Przez resztę dnia jechali w milczeniu aż do bram miasta.
Eleni zatrzymała się przed bramą. Podziwiała grube, szare
mury i masywne drzwi. Zsiadła z konia i dotknęła jednego z metalowych zawiasów.
-Ogromne prawda? Drzwi mają wysokość trzech mężów
postawionych jeden na drugim i grubość jednego z nich.
Dziewczyna popatrzyła na Horiszjo, jej oczy błyszczały.
Wilkołak kierowany impulsem zbliżył się do dziewczyny.
-Mury mają podobno grubość trzech łokci.
Eleni się zaśmiała.
-Widzę, że znasz się na murach.
Odpowiedział jej uśmiechem. Dziewczyna zarumieniła się
delikatnie. Jego bliskość ją oszałamiała, drżały jej nogi. Nagle zrobiło się
jej smutno. Przytuliła się do niego i zapłakała w koszule.
-Nie płacz Eleni, wrócę po Ciebie. Obiecuje.
Popatrzyła na niego zapłakanymi oczami.
-Będę czekać.
-Ja też.
Podniósł Eleni i delikatnie pocałował. Dziewczyna przestała
płakać z wrażenia i przytuliła się do niego. Po chwili obudził się w niej
nieznany jej dotąd żar. Wplotła dłonie we włosy Horiszjo i mocnej przycisnęła
się do niego. Poczuła jak się uśmiecha, i odwzajemnia pocałunek.
Po nieskończenie długiej chwili Horiszjo oderwał się od
Eleni. Oparła czoło na jego piersi. Wtulona w niego zapytała:
-Gdy wejdziemy za ta bramę ta chwila się skończy. Prawda?
-Może i tak. Ale ile jeszcze takich chwil przed nami!
Postawił ją na ziemi.
-Chodź już późno.
Trzymając w jednej ręce lejce koni, a w drugiej dłoń Eleni
weszli do miasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każdy komentarz bardzo dziękujemy.
Możecie tu umieszczać swoje opinie nt. Krwawej strzały i wskazówki.