poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział 1 cz.5




 Wstała z nadzieją, że to Marin wraca. Gdy zobaczyła w oddali dwoje postawnych jeźdźców, jej nadzieja ustąpiła miejsca rozczarowaniu. Obserwowała mężczyzn, gdy ci zbliżali się w jej stronę. Eleni zauważyła, że to jacyś nieznani przybysze. Nigdy nie widziała ich w wiosce. Jej rozmyślania przerwał coraz głośniejszy dźwięk kopyt. Mężczyźni byli już na tyle blisko, że Eleni mogła się im przyjrzeć. Mieli na sobie ubranie z wyprawionej skóry. Każdy z nich miał u boku przytroczony miecz. Mieli długie włosy, jeden miał jasne, a drugi ciemne jak noc. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że mogą być niebezpieczni, a ona jest sama i nikt nie wie, gdzie jest. Po jej plecach przeszedł dreszcz. Eleni pierwszy raz poczuła czym jest strach. Dwaj mężczyźni zatrzymali się przed nią.
-Co taka ładna dziewka robi sama nad rzeką? –powiedział ten o jasnych włosach i zsiadł z konia.
-W okolicy jest niebezpiecznie dla takich ładnych sarenek jak ty. –dodał drugi i również zeskoczył z konia stając  z nią.
-Moi rodzice zbierają chrust niedaleko. Wiedzą, gdzie jestem.
-A mi się wydaje, że nie. –powiedział ciemnowłosy. –Jesteś tylko ty i my.
Eleni cała pociła się ze strachu.
-Spróbuj mnie tylko tknąć, a pożałujesz. –krzyknęła.
-Akurat. –ten o ciemnych włosach zatkał jej usta dłonią by nie mogła krzyczeć. –Ale nam się kąsek trafił.
Eleni wierzgała w silnym uchwycie mężczyzny. Z jej ust wydobył się stłumiony pisk.
-Jaka żywotna. –zarechotał blondyn. Zaczął się do niej zbliżać  -Zobaczymy jaka będzie, gdy… -nie dokończył. Nie było mu dane. Nagle ni stąd ni z zowąd pojawiła się rosła sylwetka, która powaliła blondyna jednym ciosem miecza. Brunet zaklął, rzucił Eleni na ziemię, a sam wyciągnął mocny krótki miecz z pochwy. Nie zdążył nim nawet zamachnąć. Został ugodzony w brzuch ze śmiercionośną precyzją. Eleni niewiele z tego zobaczyła. Masowała wykręcone ręce i stłuczony łokieć, na który upadła. Wszystko działo się tak szybko… Gdy dotarło do niej, że została uratowana, spojrzała na swego wybawcę. Od razu poznała te ciemne oczy. Śniła o nich tyle nocy…
-Wszystko w porządku? –zapytał. –Nie zrobili ci krzywdy?
-Chyba nie… -wymamrotała. Patrzyła z przerażeniem na ciała dwóch oprychów. Zasłonił jej widok.
-Chodź, odwiozę cię do domu. –podał jej dłoń. –Co robiłaś sama nad rzeką? –zapytał z troską, ale Eleni już nie myślała o tym co ją spotkało. Pochłaniała oczami każdy skrawek jego ciała, wsłuchiwała się w głęboki głos.
-Co tu robisz, panie? –zapytała.
-Niedaleko jest mój obóz. I proszę, nie mów do mnie panie. Jestem Horiszjo. –pomógł jej wsiąść na swego konia.
-A ja jestem Eleni. –powiedziała nieśmiało. Zesztywniała, gdy poczuła za sobą jego twarde ciało. Owionął ją zapach koni, lasu i… mężczyzny. W ciszy udali się do domu Eleni. Dziewczyna wdychała jego zapach. Jego zarost tarł ją w policzek. Eleni poczuła, że serce wali jej jak młotem. I była pewna, że on skądś o tym wie. Ta myśl sprawiła jej przyjemność. By odciągnąć myśli od zdrożnych ścieżek skupiła się na jeździe. Horiszjo pewnie prowadził swego konia. Według Eleni był to wspaniały wierzchowiec o pięknej ciemniej maści. Dumnie wiózł ich przez ciemny las i zdradliwe wąwozy. Była pod urokiem dzisiejszej nocy. Nie zauważyła, że już dojechali do wioski. Eleni zrobiło się żal, że to już koniec ich przejażdżki. Horiszjo pomógł jej zsiąść z konia. Gdy poczuła jego dłonie na swoim ciele, zadrżała.
-Wszystko w pożarku? –zapytał.
-Tak. I dziękuję za…hm… pomoc. –wydukała. Horiszjo uśmiechnął się. Jego włosy skrzyły się w księżycowym świetle.
-Nie chodź tam sama. Obiecaj mi to. –jego oczy patrzyły na nią poważnie. Eleni uśmiechnęła się leciutko
-Dziękuję Horiszjo –wypowiedzenie jego imienia sprawiało jej przyjemność.
-Do zobaczenia. –Eleni pobiegła do karczmy, nie zważając na szczekanie psów. Horiszjo czekał aż wejdzie do domu. Dopiero potem spiął konia i odjechał.


1 komentarz:

  1. No,no, no polubiłam tego Horiszjo. Akcja się rozkręca, a ja pędzę po więcej :)

    OdpowiedzUsuń

Za każdy komentarz bardzo dziękujemy.
Możecie tu umieszczać swoje opinie nt. Krwawej strzały i wskazówki.