***
Jechali już kilka długich minut,
żadne z nich nie odezwało się przez ten czas. Gdy Horiszjo się powoli
uspokajał, chłopak ukradkiem się mu przypatrywał. W końcu Horiszjo się odezwał.
-Co widziałeś?
Ibrahim popatrzył na niego z
niepokojem.
-Oddział łowców dość liczny dla
gwoli ścisłości, spieszyli się. Zachowywali się jakby czegoś lub kogoś szukali.
Horiszjo się skrzywił. -Nędzne
psy.
-Poruszali się na północ.
Przewodził im niejaki Alan. To w stronę wioski. Trzeba ostrzec chłopów!
-Wiem. Spokojnie Ibrahimie. Nie
powinniśmy się mieszać w nie nasze sprawy.
Ibrahim prychnął.
-Panie! Pozwolimy im przetrzepać
całą wieś? W końcu wpadną na nasz trop! Ktoś im o nas powie.
Horiszjo popatrzył na niego
łagodnie.
-Jesteś jeszcze młody. Nie
walczyłeś z łowcami. Są bezwzględni i okrutni. Nigdy nie okazują łaski. Łowcy są
stworzeni tylko do jednego: aby zabijać. Jesteś pewien, że chcesz się mieszać w
ich sprawy?
Ibrahim jechał w milczeniu ze
spuszczoną głową. Horiszjo uśmiechnął się.
-Tak myślałem.
Następną godzinę jechali w
milczeniu. Myśli Horiszjo odpłynęły gdzieś w dal w krainę pełną pięknych
ognistowłosych dziewcząt tańczących na kwiecistych łąkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każdy komentarz bardzo dziękujemy.
Możecie tu umieszczać swoje opinie nt. Krwawej strzały i wskazówki.