wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 2 cz.3



***

Jechali już kilka długich minut, żadne z nich nie odezwało się przez ten czas. Gdy Horiszjo się powoli uspokajał, chłopak ukradkiem się mu przypatrywał. W końcu Horiszjo się odezwał.
-Co widziałeś?
Ibrahim popatrzył na niego z niepokojem.
-Oddział łowców dość liczny dla gwoli ścisłości, spieszyli się. Zachowywali się jakby czegoś lub kogoś szukali.
Horiszjo się skrzywił. -Nędzne psy.
-Poruszali się na północ. Przewodził im niejaki Alan. To w stronę wioski. Trzeba ostrzec chłopów!
-Wiem. Spokojnie Ibrahimie. Nie powinniśmy się mieszać w nie nasze sprawy.
Ibrahim prychnął.
-Panie! Pozwolimy im przetrzepać całą wieś? W końcu wpadną na nasz trop! Ktoś im o nas powie.
Horiszjo popatrzył na niego łagodnie.
-Jesteś jeszcze młody. Nie walczyłeś z łowcami. Są bezwzględni i okrutni. Nigdy nie okazują łaski. Łowcy są stworzeni tylko do jednego: aby zabijać. Jesteś pewien, że chcesz się mieszać w ich sprawy?
Ibrahim jechał w milczeniu ze spuszczoną głową. Horiszjo uśmiechnął się.
-Tak myślałem.
Następną godzinę jechali w milczeniu. Myśli Horiszjo odpłynęły gdzieś w dal w krainę pełną pięknych ognistowłosych dziewcząt tańczących na kwiecistych łąkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każdy komentarz bardzo dziękujemy.
Możecie tu umieszczać swoje opinie nt. Krwawej strzały i wskazówki.